Adam Czajka – krótka historia miłości do piłki

Kiedyś 12 letni zawodnik Warty Śrem, teraz trener który swoją pasją zaraża kolejne pokolenia. Jego droga od młodzieżowego gracza do szkoleniowca to dowód na to, jak pięknie można łączyć sportową pasję z pracą na boisku.
Jako zawodnik zawsze dawał z siebie wszystko – waleczny, pełen zaangażowania, a przede wszystkim grający z sercem. – wspomina go jego trener Marcin Kowalczyk, dziś wiceprezes zarządu.
Dziś te same wartości przekazuje młodszym zawodnikom, motywując ich do sięgania po swoje marzenia.
Zapraszamy do wywiadu z trenerem Adamem
1. Jak to jest wrócić do Warty Śrem, tym razem w roli trenera, po latach spędzonych na boisku jako zawodnik?
Mimo, że wkrótce minie 10 lat od przerwania gry w piłkę, to przez ten czas Warta dalej była obecna w moim życiu. Najpierw śledziłem poczynania moich kolegów w grupach juniorskich. Potem chłopaki zaczęli rozgrywać swoje pierwsze mecze w seniorach, więc siłą rzeczy zacząłem się częściej na nich pojawiać. Następnie zdarzało mi się uczestniczyć w meczach wyjazdowych zarówno na boiskach klasy okręgowej, a potem V ligi. Jednak powrót do klubu i stanie się jego częścią bardzo mnie cieszy. Jest to wyjątkowy klub, gdzie praktycznie wszyscy Trenerzy jak Zarząd to ludzie ze Śremu. Niektórzy z nich pamiętają jeszcze moje występy na boisku, a dziś mogę nazwać ich kolegami z pracy.
2. Jakie momenty jako zawodnik wspominasz najcieplej?
Zdecydowanie przełom lat 2012/2013. Mieliśmy bardzo mocną drużynę, topową na tle Wielkopolski. Awansowaliśmy do grupy mistrzowskiej, czyli odpowiednika dzisiejszej ligi wojewódzkiej. Wzięliśmy udział w prestiżowym turnieju Arka Gdynia CUP. Los sprawił, że graliśmy mecz otwarcia z gospodarzami. Pełna hala, zorganizowany doping kibiców Arki i strzelony gol synowi przyszłego selekcjonera reprezentacji Polski Czesława Michniewicza to zdecydowanie najpiękniejsza chwila jakiej doświadczyłem jako zawodnik. Niedługo potem otrzymałem zaproszenie na testy do Lecha Poznań. Było to ogromne wyróżnienie i możliwość gry przeciwko chłopakom, którzy dzisiaj są podstawowymi zawodnikami klubów Ekstraklasy np. Mateusz Skrzypczak. Muszę też wspomnieć o obozach przedsezonowych. Tworzyliśmy zgraną ekipę i to nie tylko w swoim roczniku, ale również wraz ze starszymi grupami.




3. Czy pamiętasz swoje pierwsze treningi w Warcie jako 13-latek? Co najbardziej zapadło Ci w pamięć?
Oczywiście, że pamiętam. Naszym Trenerem był wówczas obecny viceprezes Marcin Kowalczyk. Stworzył on wtedy zgraną, silną drużynę. Był świetny w sferze mentalnej i potrafił wprowadzić do zespołu swój wymarzony styl gry. A, że jego ulubionym klubem jest FC Barcelona, to bazował on na “tiki tace”. Często więc na treningach doskonaliliśmy element podań i ruchu do piłki. Przynosiło to wymierne korzyści i momentami, zachowując odpowiednie proporcje, można było oglądać w Śremie małą Barcelonę J Różni się to trochę od tego, na czym dziś bazuje się na treningach, zwłaszcza w młodszych grupach. Dziś patrzymy na zawodników nieco bardziej indywidualnie.
4. Jakie wartości i podejście, które wyniosłeś jako zawodnik, starasz się przekazywać teraz swoim podopiecznym?
W kwestiach sportowych to przede wszystkim- samozaparcie i walka do samego końca. Dodałbym też zaufanie swoim umiejętnością i odwagę w ich okazywaniu na boisku- nawet kosztem straty piłki. Ze spraw pozaboiskowych to zdecydowanie funkcjonowanie w grupie. Po latach mogę stwierdzić, że to przyjaźnie z boiska są tymi najtrwalszymi. Wspólne wspomnienia, radość po wygranych, łzy po porażkach. Takie doświadczenia tworzą więź. Dlatego napawa mnie duma, kiedy widzę u chłopaków wzajemne wsparcie zarówno w tych dobrych jak i złych chwilach.
5. Co sprawia Ci największą radość w pracy trenera? Jak motywujesz swoich zawodników?
Największą satysfakcję sprawia mi kiedy widzę, że praca na treningach przynosi efekty i to co praktykowaliśmy w tygodniu przenosi się na mecz. Zwłaszcza wtedy, gdy sami chłopacy to czują. Każdy strzelony gol i jego celebracja też zawsze powoduje uśmiech na mojej twarzy. Budująca dla mnie była również frekwencja w okresie późnozimowym. Mimo niższej temperatury, niekiedy opadów, zawsze mogłem liczyć na co najmniej kilkunastoosobową grupę, zarówno w przypadku starszego, jak i młodszego rocznika. Pokazuje to tylko, że chłopaki chcą trenować. Na końcu i tak ważniejsze w byciu trenerem jest to co możesz dać, a nie co dostajesz. Jeśli chodzi o motywację- każdy zawodnik jest inny i potrzebuje innych bodźców. Całościowo, koncentruje się, żeby po błędach chłopacy się nie zniechęcali, tylko skupili się na następnej akcji.
6. Jakie cele stawiasz sobie i drużynie na przyszłość?
Jeśli chodzi o swoje cele osobiste- to przede wszystkim obrona pracy magisterskiej i ukończenie kursu UEFA B. Jeśli chodzi o cele zespołowe- to w obu grupach, zarówno orlika i młodzika są podobne. Doskonalenie nabytych umiejętności i wykorzystanie ich w warunkach meczowych. Planuję również pomału wdrażać elementy, które przydadzą się na rundę jesienną, bo obie grupy czeka nowe środowisko gry (rocznik 2014 przejdzie do gry 9v9, a 2012 na pełnowymiarowe boisko).
7. Co chciałbyś powiedzieć młodym zawodnikom, którzy marzą o karierze w piłce nożnej?
Może zabrzmi to banalnie, ale żebyście nigdy się nie poddawali i dążyli do wyznaczonego celu. Niech wszelkie przeszkody, porażki, kształtują wasz charakter i będą tym, na czym zbudujecie swój sukces. Działajcie, podążając za głosem serca, ale także słuchajcie rad tych, którzy wam dobrze życzą i wspierają.
